ATM grupa

MENU

Tamara Arciuch: Moje obawy były niepotrzebne

Ta jedna z najpopularniejszych aktorek niebawem ponownie zostanie mamą. W serialu ATM Grupa „Ojciec Mateusz” gra dociekliwą dziennikarkę. W rozmowie z nami przyznaje, że to postać, która jej imponuje i… zdradza dlaczego.

Powinienem zacząć jak dziennikarz z dziennikarzem. W serialu „Ojciec Mateusz” wcielasz się w rolę Justyny Malec – dociekliwej i oddanej swojej pracy dziennikarki. Czy dzisiaj jesteś bardziej „łaskawa” dla dziennikarzy i ich pracy?

– Zawsze szanowałam pracę prawdziwych dziennikarzy. Brałam nawet ten zawód pod uwagę, planując swoją zawodową przyszłość. Będąc aktorką spotkałam kilku wspaniałych dziennikarzy, traktujących swą pracę jak powołanie i szanujących rozmówców. Niestety, spotkałam również wielu, którzy mianując się tym tytułem, byli zwyczajnymi poszukiwaczami sensacji, nie mającymi nawet zwykłych studiów polonistycznych. Dla nich brakuje mi wyrozumiałości. I to się chyba nie zmieni.

 Czy Justyna Malec to kobieta, która w jakiś sposób Ci imponuje?

– Justyna jest bardzo silną osobowością. Wykonuje swój zawód z wielką pasją. Nie uznaje kompromisów oraz nie zwraca uwagi na to, jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za uczciwość dziennikarską. To bardzo odważne z jej strony. I to właśnie imponuje mi w niej najbardziej.

Tamara, istnieje takie prawdopodobieństwo, że Artur Żmijewski z którym grasz, mógł być kiedyś Twoim idolem?

– Doskonale pamiętam swoje emocje, kiedy miałam stanąć pierwszy raz na planie obok Artura. Byłam wtedy początkującą aktorką, z kolei Artur już uznaną gwiazdą i wielkim przystojniakiem. Moje obawy – jak się szybko okazało – były zupełnie niepotrzebne.

Od niedawna intensywnie komunikujesz się z fanami poprzez media społecznościowe. Twój Facebook i Instagram są aktualne. Dzielisz się za ich pośrednictwem tym, co przeżywasz: nie tylko zawodowo, ale i prywatnie. Skąd pomysł na taką właśnie „promocję” siebie i tego, co robisz? 

– Używanie tych nośników daje mi poczucie prawdziwego kontaktu z widzami, ale też pokazywania siebie taką, jaką jestem naprawdę. Bez show-biznesowej otoczki oraz kontekstu ról, które zagrałam. Widzę, jak zmienia się właśnie przez to postrzeganie mojej osoby. To mi sprawia satysfakcję. Proszę pamiętać, że jestem często obsadzana w rolach kobiet zimnych i wyrachowanych. Zdarza się, że ludzie odbierają mnie właśnie w ten sposób u prywatnie. Facebook pozwala „odczarować” to wrażenie. Umożliwia mi dotarcie do widzów z tym, czym chcę. Poza tym uważnie czytam ich opinie, szanuję konstruktywną krytykę.

Moją uwagę zwróciło zdjęcie, jakie umieściłaś na Instagramie. Z pierwszego roku studiów w Krakowie. Ciekawy rocznik zdolnych i zauważonych dzisiaj aktorek: Ty, Sonia Bohosiewicz, Katarzyna Galica… Masz z nimi kontakt?

– Tak, na moim roku rzeczywiście było mnóstwo zdolnych osób, które robią dzisiaj wiele wspaniałych rzeczy. Z Kasią i z Sonią nie widujemy się często, ale mamy poczucie, że gdyby któraś z nas miała jakieś kłopoty, to zewrzemy szyki i będziemy starały się wzajemnie pomóc. W spektaklu „Pod niemieckimi łóżkami” zastępuje mnie obecnie Kasia Galica. Ja musiałam zrobić sobie przerwę z powodu mojego stanu…

No właśnie, spodziewasz się trzeciego dziecka. Gratulacje! Jak pracuje Ci się w tym szczególnym okresie? Nie oszczędzasz sił, jesteś bardzo aktywna: podróżujesz, udzielasz się podczas konferencji, na okładkach magazynów, pracujesz na planach seriali… W myśl zasady, że „ciąża, to nie choroba”?

– Bardzo dobrze się czuję. Mam sporo sił i dużo chęci do nowych zadań. Słucham uważnie swojego organizmu i „eksploatuję się” tylko na tyle, ile mogę. Poza tym, na planach seriali, w których pracuję, wszyscy otaczają mnie opieką, więc naprawdę się nie przemęczam! Rozm. MK

„Ojciec Mateusz” w czwartek o 20.30 w TVP 1.

Galeria zdjęć

Poleć znajomemu:

Powiązane wpisy